
Jak się odżywiam w czasie lockdown’u? FoodBook #3, czyli mój tygodniowy jadłospis.
Przedstawiam Ci mój tygodniowy jadłospis.
Pamiętaj – nie naśladuj mnie. To jest moje żywienie, dopasowane do mnie, pod kątem stylu życia, ale przede wszystkim aktywności, wagi, wzrostu i wieku. Twoje żywienie ma być dopasowane do Ciebie – twoich potrzeb, twojego stylu życia, twojego ciała. Moje poprzednie dwa foodbooki znajdziesz tutaj i tutaj.
Nie mam pojęcia jak zacząć ten wpis. W takich chwilach, gdy zaczynam za bardzo analizować i główkować, to zwracam się uwagą do ciała i obserwuje jakie emocje mi towarzyszą. A co tam, obnażę się trochę przed wami. W końcu tego nauczam – nazywać swoje emocje, one są dla nas informacją. Ok, zamykam oczy, biorę wdech… Czuję swoje całe ciało.
Mój wewnętrzny krytyk nadaje sygnał.
Słyszę subtelny głos strachu przed oceną innych, że ludzie skomentują mój jadłospis, że jem kiepsko, że można inaczej – lepiej. Zastanawiam się, czy to jest ocena czy fakt? Oczywiście, że można inaczej i tego uczę swoje klientki, aby odżywianie było zgodne z ich trybem życia. Absolutnie nie chcę nikomu wciskać, że tylko mój sposób jest tym właściwym. Można jeść mniej lub bardziej złożone posiłki. Może to być też różne w zależności od okoliczności w jakich żyjemy. Mogę zdecydować się na proste jedzenie albo nawet wykupienie abonamentu w jadłodajni, gdy mam ogromny projekt w pracy. Tak samo, jak mogę zaszyć się w kuchni w zimowe wieczory i działać z nowymi przepisami, gotując codziennie, jak szalona. Nie ma jednej, ustalonej ścieżki a na pewno jednej dla wszystkich.
Czy moje jedzenie jest kiepskie? To ocena. Jeśli ktoś ma ochotę na własnoręcznie robione pasty, kiszonki, soki – niech działa. Zachęcam do tego. Jestem świadoma, że gotuję prosto i dość zwyczajnie, ale też zdrowo. Nie jem przetworzonych produktów, gotowców. A także “zdrowych” batoników i innych fit-zamienników, które wciąż są powiązane u wielu osób z jedzeniem emocjonalnym, tyle, że w przebraniu.
Nowa normalność w czasach zarazy.
Gdy czytasz ten wpis, jest 29 kwietnia 2020 roku i trwa na świecie pandemia związana z koronawirusem COVID-19. Jest to trudny czas dla wszystkich ludzi na świecie. Wymuszone zatrzymanie i społeczna izolacja powodują, że zaczynamy słyszeć własne emocje, niektórzy zastanawiają się nad dotychczasowym sensem swojego życia (ja tak mam). W końcu, uwaga może być skierowana bardziej do wewnątrz. Zaczyna się nieco kurzyć spod tego dywanu, pod który tak skrzętnie, pojedyncze osoby oraz całe systemy rodzinne, chowały nieprzepracowane emocje, niewyjaśnione sytuacje, urazy. Przebywanie w domu sprawiło, że zawiasy lodówki pracują intensywniej. Szukamy ulgi, gdyż niepewność kolejnych dni, powoduje utratę pewnej części naszej kontroli (a tę mamy w obecnych czasach bardzo silnie rozbudowaną). Nie wiemy, ile potrwa stan izolacji, co będzie później, co z naszą pracą, pieniędzmi oraz czy przypadkiem to my nie zachorujemy. Uff…
Inwestycja w siebie to najlepsza inwestycja. Banalne, ale jakże okazało się prawdziwe.
Jak się okazało, moja kilkuletnia praca nad sobą i nawyki, które wypracowałam, pokazały swoją pełną moc w tym okresie kryzysu. Emocje, które do mnie przychodziły i wciąż przychodzą, przepracowuje we właściwy sposób, nie uciekając w jedzenie. Wyznaczyłam sobie nowy porządek dnia. Odnalezienie się w nowej rzeczywistości zajęło mi ok. 2 tygodnie. Tak jak wiele z was, też czuję górki i dołki w swoim nastroju, to naprawdę dziwny czas w naszej historii życia. Jednak nie krytykuję siebie za to, jestem dla siebie życzliwa (ale nie pobłażliwa). Jeśli czujesz, że jest Ci potrzebne wsparcie w odżywianiu, bo zauważyłaś, że samej jest Ci trudno wytrwać w nowych nawykach , to sprawdź moją ofertę konsultacji indywidualnych online.
Czy jestem zadowolona? Czy widzę coś do poprawy?
Ilość spożywanego przeze mnie jedzenia (przyjmowanych kalorii) jest raczej prawidłowa w stosunku do mojego wzrostu, wagi i obecnego, bardzo niskiego poziomu aktywności. Czuję, że takie spożycie kalorii mi wystarcza. Jeśli wprowadzę więcej aktywności, chociażby 30 min biegania, od razu poczuję, żeby zjeść więcej a raczej adekwatnie do spalanych kalorii.
Jestem zadowolona z tego, co widzę w notatniku. Pamiętaj, że to tylko jeden tydzień, bardzo mały wycinek mojej rzeczywistości. Mamy ogromną łatwość w ocenianiu talerzy innych osób i jest to bardzo szkodliwe. Potrafimy zwracać uwagę, że ktoś je loda a “przecież jest na diecie”, nie wiemy ile kalorii spożywa, co jadł tego dnia innego ani przez inne dni. To prowadzi do skrajnego i wypaczonego postrzegania zdrowego odżywiania.
To, co mogłabym poprawić, to może wprowadzić większą ilość zdrowych tłuszczy, np. olej lniany czy oliwa z oliwek. Przyszła też do mnie ochota na więcej surowych warzyw – rzodkiewka, papryka, świeży ogórek. Mogłabym też zwiększyć różnorodność w owocach.
Jakie produkty jadłam?
Wypiszę tutaj wszystkie produkty w podziale na kategorie, jakie pojawiły się w ciągu tych 7 dni, bez względu na ich ilość. Wszystkie występujące tu produkty są zdrowe, nieprzetworzone. Wodę piję zawsze ze szklanki, która ma 300 ml objętości. A owsianka, to nie tylko same płatki, korzystam zawsze z tego przepisu.
- zboża i kasze: płatki owsiane, ryż, kasza jaglana, ziemniaki, kasza gryczana niepalona
- owoce: banan, jabłko, kiwi, mrożone truskawki
- warzywa: pomidory w puszce, pieczarki, fasola, cebula, ogórek konserwowy, cukinia, batat, marchewka, kapusta (może wydawać się dość ubogo, akurat taki tydzień, gdzie jadłam przez 3 dni to samo)
- zdrowe tłuszcze: migdały, wiórki kokosowe, sezam, pestki słonecznika, pestki dyni, amarantus ekspandowany, masło z orzechów ziemnych (+jako białko), tahini
- białko: jajka, tofu wędzone, tofu naturalne, soczewica zielona, ciecierzyca z puszki, fasola czerwona
- dodatki: mleko owsiane, mleczko kokosowe (tłuszcz), kakao 100%, gorzka czekolada
- napoje: kawa, woda
Teraz czas na Ciebie!

Add A Comment